Niedziela, 28 maja 2017
Kategoria 100 - 200
Vyżne Rużbahy - krater, miały być Tatry na raz
Plany były ambitne, ale życie zweryfikowało. Może i dobrze. 5.05 wyjazd, nic nie jadłem, wypiłem 2 szklanki Szymka ze Szczawnicy. Wczoraj byliśmy na spacerze po Szcawnicy, w muzeum pienińskim w Szlachtowej, rezerwacie Zaskalskie - Bednarówka i piwnicach na wino we Frydmanie i stąd ta woda. Temperatura skandaliczna - 2 stopnie. W swoim chorym umyśle ubzdurałem sobie, że pojadę na krótko bo w dzień miał być upał. Okazało się to oczywiście błędem, na dodatek w Rogoźniku zorientowałem się, że nie wziąłem kasku. Natychmiastowy powrót, zmarzłem przeokrutnie...a takie były piękne widoki i wschód słońca. Tylko nie miałem ich jak podziwiać. Żeby się rozgrzać ugotowałem owsiankę z rodzynkami i słonecznikiem. Niewiele to dało więc skok do łóżka. Odtajałem po godzinie. Zrobiłem kawę i zweryfikowałem plany - nie będzie Tatr bo już późno tylko Rużbahy. Wyjazd ponowny 7.35 jest już znacznie cieplej. I niespodzianka spodziewałem się wiatru od zachodu a jest wręcz przeciwnie. Gdybym pojechał w Tatry byłoby nieciekawie. Przerwa śniadaniowa w Zdiarze przy źródełku. Następny posiłek dopiero przy kraterze po pierwszej kąpieli. Opalanie, jedzenie i 4 kąpiele razem 4 godziny. Przyjechałem przed 12, wyjechałem przed 16. Dalej gorąco. W Czerwonym Klasztorze znalazłem źródełko smerdzonki. Trochę przypiekło słoneczko chociaż się smarowałem. Wypiłem 1,5 litra Szymona, 1,5 litra Rużbahowianki, i litr smerdzonki. Mineralna wyprawa. Zjadłem jogurt z płatkami owsianymi, konserwę gulasz angielski, chleb 300g 7 ziaren, żelki, 4 morele suszone, pomarańcz i mnóstwo pomidorów z solą i oregano.
- DST 156.43km
- Czas 07:04
- VAVG 22.14km/h
- VMAX 60.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 5104kcal
- Podjazdy 1654m
- Sprzęt Peugeot
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj