Sobota, 2 czerwca 2018
Kategoria 100 - 200
Częstochowa - Kraków
Ale się wyspałem. Rano boli tyłek, ale bez szaleństw. Basia dzięki za pyszne śniadanko. Andrzej wyjazd z Częstochowy dzięki Tobie był genialny. Trochę marudzę w Olsztynie potem Żarki i schody. Wysokie.Zaplanowana była ścieżka rowerowa z Żarek do Kroczyc. I w tym problem, że w Żarkach leczą kompleksy trasą żydowską i ilością ścieżek rowerowych. Na rynku zaczyna się niewinnie od trzech. Niby spoko ale nie wiadomo w którą stronę ruszyć. Podkusiło mnie żeby pójść do IT w synagodze. Tam zadałem głupie pytanie czy ścieżka przez Bobolice do Kroczyc jest asfaltowa. Na co Pani zatrudniona w INFORMACJI TURYSTYCZNEJ odparła, że nie wie. W końcu głupie pytanie, a poza tym pewnie ma tam mięso. Poczęstowała mnie za to mapą, z której zrobiłem sobie błotnik. Trochę brudu i wody jednak przyjął na siebie, ale to później. Żarki kosztowały mnie ponad 2 godziny. Najpierw sanktuarium, później trafiam na ścieżkę do Bobolic ale okrężną. Dowiaduję się o tym po drodze na podstawie dogłębnej analizy licznych map i strzałek. Postanawiam jednak nie wracać bo co to jest te parę kilometrów. Ścieżka piękna, góra - dół, prawo - lewo. Liczne wiaty i widoczki. Generalnie Jura bije na łeb to co widziałem wczoraj. Podjazdy robią się bardzo strome. Miło przestaje się robić gdy asfalt się kończy i trzeba drałować 3 kilometry przez pola. Wychodzę we wsi gdzie trafiam na kolejne 2 warianty szlaku - Bobolice 4,4 i 4,6 km. Kończy się tak że olewam ścieżki i jadę drogą. Ścieżki są i tak leśnymi drogami bez asfaltu. W Bobolicach gubię się, niepotrzebnie dojeżdżam do Mirowa, wracam znajduję cholerny czarny szlak, który kończy się kamienistym nieprzejezdnym dla mnie traktem. Odbijam w bok na asfaltówkę kończącą się w polach. Idę na przełaj przez pola i lasy dochodzę do cywilizacji i asfaltu. Ścieżek rowerowych na dziś wystarczy. Do Kroczyc jadę już normalnie drogą nr 792 co powinienem zrobić w Żarkach. W Przyłubsku dopada mnie pierwszy deszcz, przeczekuję pod drzewem w pelerynie. Pozwalam sobie nawet na luksus czekania na przeschnięcie asfaltu, jak się okazało później całkiem niepotrzebnie. W Pilicy na rynku nabieram wody i zjadam deser ryżowy z Żabki. W Smoleniu widzę skutki oberwania chmury które musiało być wcześniej, woda płynęła jezdnią. Za zamkiem dopada mnie ulewa, przeczekuję na przystanku gdzie ledwo znajduję suchy kawałek. Do następnego przystanku mam już całą koszulkę i gacie z tyłu mokre od wody spod tylnego koła. Zmiana taktyki wkładam pelerynę, to jej debiut. Dobra zmiana. Jest ciepło na zjazdach i nawet nie gotuję się na podjazdach. Droga będzie mokra aż do Krakowa. Ostatni przystanek w Wolbromiu gdzie znowu leje ale jestem wtedy w Biedronce. Pierwszy konkretniejszy posiłek od śniadania. Jest już 18.30, przed Krakowem tylko jeden rest na picie na obwodnicy Skały. Tak Skała ma obwodnicę. W Zielonkach przed Krakowem musiała być straszna nawałnica, widać, że rzeka płynęła jezdnią. Pod domami worki z piaskiem. W Krakowie wstyd włączam nawigację żeby zorientować się w terenie. Północną część znam słabo. Włączam oświetlenie. W domu jestem nie wiem o której chyba o 21. Włączam pralkę i zdążam jeszcze zrobić zakupy w Piotrze i Pawle. Po moim wyjściu zamykają. Nie mam pełni czucia w rękach. Pewnie rezultat ciągłej jazdy od Wolbromia.
Olsztyn - wystawa w cetrum






Sanktuarium w Żarkach całkiem spoko


Trochę za dużo tych szlaków jak na jeden dzień i trasę Częstochowa - Kraków

Po drodze na Trzebniów - piękna traska zero rowerzystów

Pustelnia...a nie wygląda





Przeklęte Bobolice z mojej autostradale

A to moja autostrdale...czemu tu tak cicho i pusto



Suszenie po pierwszym deszczu...zbędne

Rynek w Pilicy całkiem, całkiem

Olsztyn - wystawa w cetrum






Sanktuarium w Żarkach całkiem spoko


Trochę za dużo tych szlaków jak na jeden dzień i trasę Częstochowa - Kraków

Po drodze na Trzebniów - piękna traska zero rowerzystów

Pustelnia...a nie wygląda





Przeklęte Bobolice z mojej autostradale

A to moja autostrdale...czemu tu tak cicho i pusto



Suszenie po pierwszym deszczu...zbędne

Rynek w Pilicy całkiem, całkiem


- DST 150.70km
- Teren 10.00km
- Czas 07:30
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 52.50km/h
- Kalorie 4947kcal
- Podjazdy 1561m
- Sprzęt Romet Wagant 3
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj