Informacje

  • Wszystkie kilometry: 12193.37 km
  • Km w terenie: 263.70 km (2.16%)
  • Czas na rowerze: 19d 00h 55m
  • Prędkość średnia: 21.93 km/h
  • Suma w górę: 71217 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dartok.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:1085.12 km (w terenie 45.00 km; 4.15%)
Czas w ruchu:45:51
Średnia prędkość:21.92 km/h
Maksymalna prędkość:63.60 km/h
Suma kalorii:19386 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:90.43 km i 4h 10m
Więcej statystyk
Sobota, 5 sierpnia 2017 Kategoria 100 - 200

Bardejów, kupele, Magurski Park Narodowy, decyzja o powrocie

Rano o 6 przyjechało na kije starsze małżeństwo, rozmawiam z nimi i jadę dalej. Słowacy spoko do śniadania rozmawiałem jeszcze z kierowcą tira i elektrycznym rowerzystą pod Tesco. W Tesco myję zęby, piorę koszulkę bo po praniu w mętnym potoku jest brudniejsza niż wcześniej. Kupuję 2l kofolę, chleb i 2 smoothie za 9 zł. Rynek w Bardejowie cudowny, szczególnie tak wcześnie gdy jeszcze jest pusty. Zjadam gulasz angielski, ładuję telefon, są gniazdka, wody niestety nie ma. Wziąłem dwa powerbanki jak się okazało niepotrzebnie. Byłem tu 30 lat temu naprawdę warto. Parę kilometrów dalej Bardejowkie Kupele, fajne uzdrowisko bez ruchu samochodowego, nawet rowerem nie wolno. Nabieram ponad 2 litry mineralki. Po 4 godzinach nie ma po niej śladu. Ostatnie 3 kilometry do granicy wyczerpujące, staję kilka razy na picie, 31 stopni. Droga przez Magurski Park Narodowy ekstra, łemkowskie wioski po których zostały tylko groby i nazwy na mapie. Nad Wisłoką za wsią Krempna ponad godzina postoju na kąpiel, pranie i jedzenie. O 16 pora ruszać dalej. W planie były okolice Komańczy. Niestety na podjeździe za wsią Polany życie zweryfikowało plany. Jakie rymy nie wiem kurfa gdzie wykrzyknik. Na dwóch największych kółkach kasety z napędu dobiegały jakieś dziwne dźwięki piski z ocieraniem. Na postoju leję olej w podejrzane miejsca. Po ruszeniu dźwięki powracają, później zanikają do zera. Decyduję się na jazdę do Nowego Sącza gdzie mieszka moja mama. Problem jest taki, że jest przed 17 a mam do zrobienia 80 km tak mi z mapy wychodzi. Okazało się że było 90 km. Od tej pory postoje tylko na stojąco na picie i jedzenie. Droga nr 993 za Nowym Żmigrodem fatalna. Za Gorlicami włączam oświetlenie, jakaś babka krzyczy z auta że jest ścieżka dla rowerów, a był tylko chodnik. Cóż bywa i tak. Duże podjazdy przed i za Grybowem. Najbardziej optymistyczny plan został zrealizowany, w Sączu jestem o 22. Nawet wieczorem jest 20 stopni. Wypijam ponad 7 litrów. Zwycięstwo.
Piszę to dwa dni później, pogoda zupełnie nierowerowa. Dziś nie zrobiłbym nawet 10 kilometrów, tak pada. Po południu przestaje, dokręciłbym więcej.

Kiedyś to mieli rozrywki eh. 

Nasi tu som

Bardejowski ryneczek




Zlot blachosmrodów, byłem dla uczestników niewidzialny, jak z innej planety


Gratka dla wielbicieli chrząszczy
Mało, że dostali ulicę to jeszcze skwer



Lista Unesco jak najbardziej zasłużona

Pod tą panią są prameny czyli źródła w Bardejowskich Kupelach

Bywali tu wielcy monarchowie tu cesarzowa Elżbieta królowa Węgier czyli Uchorska po słowacku

A ten pan pokonał samego Napoleona Bonaparte




Tu by się spało

Tu było ciężko, gorąco i pod górę



W Magurskim Parku Narodowym można zauważyć takie tabliczki...ja bym nie zwolnił...raczej


To nazwa wsi która tu była przed wysiedleniem Łemków

Tyle po nich zostało
  • DST 148.98km
  • Czas 07:33
  • VAVG 19.73km/h
  • VMAX 63.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 7596kcal
  • Sprzęt Peugeot
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 Kategoria 100 - 200

Jarabinski prelom, Stara Lubowla, kupele

To miał być początek kilkudniowej wyprawy gdzieś na wschód, skończyło się na dwóch dniach. Powodem problemy techniczne drugiego dnia i stąd spontaniczna decyzja o powrocie do Nowego Sącza. Prognozy pogody takie sobie i sprawdziły się, 3 i 4 dzień byłyby brzydkie, zimne i z deszczem. W zasadzie nie miałem żadnego planu poza ogólnym kierunkiem. Z nowości debiut sakw crosso i od razu ujawniła się ich największa wada czyli konieczność ciągłego szukania czegoś co nie jest na wierzchu. Massakra. Pakowanie naprawdę trzeba dwa razy przemyśleć. Zabieram też nowy namiot 2 osobowy kupiony 2 lata temu w Tesco w Krakowie. Okazało się że niepotrzebnie. Do jedzenia mam banany, nektarynki, pomidory, paprykę, chleb, konserwę, musztardę, ser żółty, słodycze. Wystarczyło na dwa dni, trochę zostało, kupiłem tylko chleb i picie. 
Wstaję po 5 wyjazd 6.30. Kilka razy zatrzymuję się bo opada torba na kierownicy na przednie koło, musi być pełna wtedy ok. Rower ze wszystkim waży 32kg, ja 82 kilka za dużo. Dłuższy postój w Czerwonym Klasztorze, nabieram wody Smerdzonki i ładuje telefon, jem 3 banany, aha jechałem przez Łapsze, dziś będzie tam Tour de Pologne. Jedzie się super bez szaleństw, pod górę czuć ciężar. Następny cel to Jarabinski Prelom przed Litmanową. Dwa miesiące temu próbowałem zobaczyć go z córką jak wracaliśmy z Sącza, ale ulewa pokrzyżowała nasze plany. Teraz też mało brakowało a nie zobaczyłbym nic. Łaziłem w upale nie mogąc znaleźć drogi a jak już się udało to nie można było zabrać roweru. Zdecydowałem się zostawić bika i zszedłem stromą ścieżką w dół. Na początku przełom nie robi wielkiego wrażenia szczególnie po tych długich poszukiwaniach w upale. Później robi się jednak ciekawie nawet bardzo. Najlepszy jest fragment w którym trzeba iść w samych kąpielówkach i to z największym trudem. Woda momentami ma 1,5 metra. Kąpiel w lodowatej wodzie podniosła upadające na pysk morale. Wracając spotkałem Słowaka, który przyjechał na bicyklu z Kieżmarka i był bardzo niezadowolony gdy dowiedział się, że nie zejdzie na dół z rowerem. Miejsce ze względu na poziom trudności nie cieszy się popularnością. Umieram z głodu od rana 5 bananów, w Starej Lubowli wjeżdżam na rynek z nadzieją że jest pitna woda choćby do umycia pomidorów ale nic z tego. Cisnę więc do Lubowiańskich Kupeli gdzie jest pyszna mineralka. Miejsce znam z imprezy sprzed kilkunastu lat. Wreszcie zjadam coś porządnego tj. kromki z serem i pomidorami. 
Po godzinnym odpoczynku ruszam w stronę Bardejowa...oczywiście pod wiatr. Za Ruską Wsią nad Popradem długi podjazd. Chociaż już pod wieczór i nie ma słońca to cały zlewam się potem. Za przełęczą była potężna ulewa bo wszystkie potoki mętne, wilgoć ogromna, widać też połamane gałęzie, stąd też miałem ten wiatr. Przed Bardejowem kąpie się w potoku i wybieram na nocleg stadion pośrodku niczego, do wsi około kilometr. Czaję się do zmroku, jedząc ciastka i gdy już mam rozkładać namiot na pysznej trawce podjeżdża samochód i krąży po parkingu. Odjeżdża ale przyjeżdża następny, parkuje nieopodal...odjeżdża. Stwierdzam w takich pięknych okolicznościach przyrody, że lepiej będzie spać na zadaszonych trybunach po przeciwległej stronie. Był to strzał w 10 całą noc cisza. Gorąco. Do śpiwora wlazłem dopiero o północy. Pełnia księżyca nie przeszkadzała bo byłem pod dachem. Zdaję się, że w nocy padało.

Tu kąpiel, po tych drewnach idzie się w głąb przełomu...nie jest łatwo
Światło do robienia zdjęć niestety kiepskie





Tu godzinny odpoczynek





Szatnia stadionu na którym spałem, na tej trawce miał być namiot


Ostatecznie wylądowałem po przeciwległej stronie na samej górze pod dachem. Obyło się bez rozkładania namiotu i późniejszego suszenia

To już zajawka następnego dnia
  • DST 134.19km
  • Czas 06:58
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 6537kcal
  • Sprzęt Peugeot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl