Żona złapała gumę w Waksmundzie i dalej jechałem sam. Pierwsza guma w Gazeli 4 po ponad 3 latach. Przy przeprawie przez potok wlała mi się woda do buta i ponad 30 km. miałem mokro. Śniegu na ścieżce zdecydowanie mniej niż ostatnio. We Frydmanie skręt na Nową Białą. Do Gronkowa ścieżką, potem Ostrowsko i dom.

Szybka rundka przed zachodem. Zimno, dlatego w Waksmundzie ciężko było oddech złapać. Dym z kominów.

Krokusów jeszcze nie ma. Z żoną i córką. Do wyciągu. Ścieżka przez las nadal nieprzejezdna.

Wyjazd o 9, początek chłodny. Pierwszy raz adidaski i opaska na głowę. Przed Długopolem dopada mnie silny wiatr od zachodu. Łamię go na świeżości, ale momentami mam przełożenia 2/4 na prostej drodze. W Czarnym Dunajcu zastanawiam się co dalej bo jazda pod taki wiatr to masakra. W końcu kilka razy zmieniam plany nie wytrzymując podmuchów w twarz. Rozważałem Jabłonkę, Trstenę lub Zakopane. W końcu zrobiłem rundkę do wiatraków, ścieżką znowu do Czarnego Dunajca i tam skręt na Rabkę. Nawierzchnia na początku kiepska ale taki wiatr w plecy, że jechałem ponad 30 be kręcenia. Miałem skręcić na Dział ale stwierdziłem, iż wiatr będzie mi pomagał przy wjeździe na przełęcz pieniążkowicką...no to wio. Zjazd do Raby Wyżnej prawie 60 na godzinę. Powrót przez Sieniawę gdzie żaby w liczbie kilkudziesięciu zrobiły sobie rozmnażanie na drodze. Połowa już rozjechana. Tak ciepło, że zdjąłem na chwilę bluzę, kamizelkę, rękawiczki i opaskę. Pyzóweczka i Ludźmierz i obiad w domu. Wiatr pokrzyżował setunię, ale pogoda ekstra, pierwsza taka w tym roku. Aaa i jeszcze zmiany w rowerze. Nowy koszyk na bidon, bo stary zniszczyłem przed wigilią i pompkę wreszcie zainstalowałem przy koszyku na bidon. Jedyny bagaż jaki miałem to podsiodłówka i żółty woreczek oczojebek z dwoma bananami i kanapką. Po obiedzie był ciąg dalszy...

Ścieżką z żoną i córką. Byłoby szybciej, ale pod koniec mokro i śnieg na szlaku. Przeprawy przez wodę hard. Mega wiatr z zachodu.

Zimniej niż wczoraj

Siiilny zachodni wiatr, ale stosunkowo ciepło. Przez Pyzówkę, powrót przełęczą Pieniążkowicką i Działem.

Pierwszy raz w rowerowych spodniach w tym roku.

Od stadionu w Waksmundzie śnieg na drodze, dlatego skręt na Gronków. Silny zachodni wiatr. Czekałem na żonę pierdyliard razy.

Wpis pierwszy, ale przejażdżka nie pierwsza. W końcówce lutego 20 i 25 km. Długopole i Wróblówka z żoną i 30 km. Obidowa, lekko za mostek because snow and wet. Cały miesiąc do pracy i troszkę w Krakowie. Luty koło 150 km. Styczeń minimalny bo Liguria, jezioro Como i mnóstwo śniegu na Podhalu.