Pierwsza traska w tym roku. Spóźnienie w porównaniu z zeszłym o ponad miesiąc. Pierwsze zdjęcia nowym kodakiem. Wracałem z gościem 10 lat starszym na góralu. Dawał radę.

W listopadzie zorientowałem się, że do granicy 5 tysięcy brakuje mi 150 kilometrów. Przez 1,5 miesiąca jednak nie jeździłem bo nie było warunków - Podhale. Ostatnie 3 dni genialne, zrobiłem 110 kilometrów jak na grudzień i ten region to wyczyn. Rok temu nie jeździłem przecież od grudnia do końca lutego. Bite 3 miechy. Dziś powtórka trasy przedwczorajszej czyli Czarny Dunajec z odbiciem  w powrotnej drodze z Wróblówki do granicy wsi Dział. A to po to żeby wyrobić 36 kilometrów bo tyle brakowało do 5 tysi. Na bikestats wychodzi 4,5 tysiąca ale nie wpisuje tu krótkich wypadów do 20 kilometrów. Chociaż ostatnio taki popełniłem. Mam zeszyt A3 (nie A4 jak pan z Eurosportu komentujący biathlon i tour de koks) i tam zapisuje każdy miesiąc od początku 2016 roku. Stąd taka różnica. Nie wiem czy w tym roku jeszcze wyjadę bo jutro pogorszenie pogody. Dziś miałem wybrać się do Zakopanego, ale po analizie prognozy zrezygnowałem. Chyba dobrze bo nad Tatrami ciężkie chmury. Podsumowanie 2017...dobrze i niedobrze. Z jednej strony rekord roczny, ale marzenie o przejechaniu dookoła Tatr na raz bez spania w dwie strony nie zrealizowane. Ciekawe czy ktoś już to zrobił?Może ktoś wie.

Dojechałem do kościoła, wcześniej zdjęcie z tabliczką ulicy lubego mojej córki i fon do tejże. Dalej zbyt mokra jezdnia. Wracać miałem przez Gronków ale przy dojeździe do skrzyżowania widzę rower z człowiekiem jadący na Białkę. Ściągnąłem go wymieniliśmy uprzejmości po czym skręcam na Nową Białą, powrót przez Łopuszną.

Piękna pogoda, śnieg stopniał po wczorajszym deszczu. Przedwczoraj zrobiłem 8 km z prędkością 13 na godzinęw lesie po śniegu. Takich krótkich wypadów nie zapisuję na bikestats tak samo jak dojazdów do pracy i zakupów. Jezdnia jeszcze mokra ale nie chlapie. Jak siedziałem na rynku w Czarnym Dunajcu to ludzie ze wsi nalali złego paliwa do swojego wieśwagena. Tak na rynku w Czarnym Dunajcu jest stacja benzynowa.

Z jesiennej wycieczki
zalane bulwary w KrakowieDawno nie jeździłem, tylko praca i zakupy, a ponieważ do 5000 km w tym roku brakuje ponad 100 km to trzeba wziąć się do roboty
Na ścieżce śnieg dlatego Waksmundzką do Waksmundzka. Ubrany mam polar i kurtkę rowerową córki.
Most w Waksmundzie

z jesiennej wycieczki

Pierwsza wycieczka od wielu dni bo pogoda była paskudna. Za to grzybów tony!

Celem opracowanie trasy do Liceum do którego Anka będzie uczęszczać. Następnie ścieżką na osiedle Bór i przez nasz las do domu. Wreszcie są grzyby! Bierzemy tylko 3 bo nie mamy do czego. Później spadł deszcz i grzybki chyba jutro.

W domu zobaczyłem, że Wilk nadal w Zakopanem, więc szybki obiad i rura do Czarnego Dunajca. Okazało się, że jego lokalizator jest zepsuty i jedzie za Pieczką z Deneką, Ilbą i Więckim. 
Zachód słońca w oczekiwaniu na herosów

Taka przerwa bo samochodowa objazdówka po Bałkanach z rodziną. Powrót przez las w Czarnym Dunajcu. Spory wiatr od wschodu. 

Po rekordowym maju niezbyt chciało mi się poważnie pojeździć, ale dziś energia mnie rozpiera, co widać po średniej. Wiatr od zachodu, w następnych dniach jeszcze silniejszy. A dokąd ta traska, a do Biedy w Białce. Śmiesznie brzmi - Białka i bieda.